Hrabia Monte Christo to jedna z moich ulubionych powieści. Nie powiem, że nie czytałam w życiu lepszych, ambitniejszych, lepiej napisanych czy bardziej wciągających, ale z pewnością żadna inna nigdy nie była tak bliska mojemu sercu. To właśnie kiedy trafił mi w ręce Hrabiego Monte Christo po raz pierwszy zachwyciłam się "dawnymi czasami", stylem życia i sposobem mówienia ludzi w XIX wieku. Ich elegancją, wytwornością, kulturą. Od razu zaczęłam wyobrażać sobie te wszystkie piękne kobiety, ubrane w równie piękne suknie... tylko właściwie w jakie suknie? Byłam wtedy w podstawówce i termin I połowa XIX wieku kojarzył mi się tylko i wyłącznie z sukniami w stylu napoleońskim. A jak naprawdę wyglądały suknie bohaterek Hrabiego Monte Christo?
|
Henri Francois Mulard Portret kobiety, ok.1810-15 |
Hrabia Monte Christo to historia marsylskiego żeglarza Edmunda Dantesa, który na skutek fałszywego donosu, w dzień swoich zaręczyn z piękną Mercedes zostaje aresztowany i osadzony w twierdzy If. Gdy po 15 latach udaje mu się uciec, staje się posiadaczem wielkiego skarbu rodziny Spadów i, już jako hrabia Monte Christo, wyrusza do Paryża, aby zemścić się na tych, którzy odebrali mu szczęście. Chociaż powieść ta należy do awanturniczo-romansowych, w doskonały sposób oddaje klimat i styl życia wyższych i niższych sfer we Francji w I połowie XIX wieku. Jej akcja rozgrywa się w latach 1815-1838, podczas których moda kobieca uległa wielu, często zaskakującym przemianom. Poniżej - przykład sukien spacerowych kolejno z 1815 i ok.1838 roku:
Akcja utworu rozpoczyna się w Marsylii w roku 1815. Dopiero co obalone zostało Cesarstwo, ale Ludwik XVIII wraz z przywróconymi do łask rojalistami z niepokojem wpatruje się w wybrzeże Elby, na którą zesłany został Napoleon. Wszyscy boją się jego próby powrotu do Francji, dlatego też wszyscy, których podejrzewa się o czynny bonapartyzm są surowo sądzeni i osadzani w wiezieniach. Najważniejszą postacią kobiecą w pierwszych rozdziałach Hrabiego jest Mercedes - siedemnastoletnia Katalonka, narzeczona Edmunda. Jeśli oglądaliście ekranizację tej książki z Dagmarą Domińczyk w roli Mercedes, pamiętacie zapewne, że nosiła tam ona sukienkę z drukowanej w kwiaty bawełny i niewielki kapelusik-budkę:
Chociaż sukienka w tym stylu istotnie mogła być noszona przez jakąś Francuskę w roku 1815, o tyle na pewno nie była noszona przez Mercedes. Należała ona do ludu wywodzących się z Hiszpanii Katalończyków i nosiła ich tradycyjny strój, najpewniej zresztą w jego najskromniejszym wydaniu, ponieważ była sierotą i nie miała stałego źródła utrzymania. Dumas niestety nie pofatygował się, żeby dokładnie opisać ten strój - wspomniał jedynie, że jej pończochy były czerwone, bawełniane i z niebieskimi klinami. Jednak w innym fragmencie, dziejącym się już w roku 1838, Monte Christo ogląda portret Mercedes autorstwa Leopolda Roberta, do którego pozowała w owym malowniczym stroju katalońskim. na który składał się między innymi czerwony stanik z czarnym przybraniem. Leopold Robert bardzo często na swych obrazach przedstawiał kobiety pochodzące z różnych terenów Włoch, ubrane w tradycyjne stroje tamtejszych wiosek. Jednym z jego najbardziej znanych obrazów jest portret dziewczyny z okolic Retuny. Kto wie, być może właśnie tak Dumas wyobrażał sobie Mercedes:
|
Louis-Leopold Robert Młoda dziewczyna z okolic Retuny, 1822 |
Jeśli chodzi o sam strój kataloński, to w internecie niestety ciężko jest znaleźć na jego temat jakieś dokładne informacje - jego cechy charakterystyczne (między innymi czepek), ustaliły się dopiero mniej więcej w latach 1830. Tak parę Katalończyków przedstawiono na akwareli z połowy XVIII wieku:
Poniższa rycina pochodząca najprawdopodobniej z lat 1810-20, przedstawia natomiat Katalonkę ubraną w sukienkę (albo żakiecik i spódnicę), spod której wystają rękawy koszuli, a dekolt osłonięty jest chustą fichu. Jej głowę i ramiona osłania inna chusta, tzw. caputxa - podobno charakterystyczny element stroju Katalonek.
Myślę, że Dumas wyobrażał sobie Mercedes w czerwonym, usztywnianym żakieciku na ramiączkach z wystającymi szerokimi rękawami koszuli, prostej spódnicy i z chustą zarzuconą na ramiona. Tak bowiem mniej więcej przedstawiano w tamtym czasie ubiory niemal wszystkich wieśniaczek.
|
Louis-Leopold Robert Mnich budzący rzymską wieśniaczkę, |
Inną bohaterką, z jaką mamy do czynienia w Hrabim Monte Christo w roku 1815, jest Renata de Saint-Meran, młoda szlachcianka należąca do najwyższej marsylskiej szlachty. Renata pojawia się w książce tylko raz, podczas własnego przyjęcia zaręczynowego z podprokuratorem de Villefort. Zebrane tam kobiety z pewnością ubrane były według najświeższej mody: około roku 1815 w zapomnienie zaczęły odchodzić nawiązania antyczne, a coraz większą popularność zaczęły zdobywać kroje i motywy nawiązujące do mody średniowiecza i renesansu. Poniżej - suknia dzienna z 1814 roku:
W dalszym ciągu utrzymywała się wysoko uniesiona talia, spódnice jednak poszerzyły się i szyte były na kształt dzwonu. Nie dotykały ziemi, lecz kończyły się tuż nad bucikami, które miały wtedy płaskie podeszwy i wyglądały jak dzisiejsze balerinki. Suknie dzienne obowiązkowo posiadały długie rękawy, jeśli zaś miały dekolty, to i tak zasłaniane one były cnotliwą chemisette. Jako okrycie wierzchnie najczęściej służył krótki żakiecik zwany spencerem, a najmodniejszym nakryciem głowy był kapelusz w kształcie budki.
Renata była typową panną z dobrego domu, bardzo skromną i delikatną, i takie też z pewnością były jej suknie. Myślę, że na co dzień ubierała proste sukienki w jasnych kolorach, z bawełny gładkiej lub drukowanej w jakieś drobne wzory. A co taka skromna osóbka mogła założyć na własne przyjęcie zaręczynowe? Odbywało się ono w południe, w porze śniadaniowej, nie mogła więc z pewnością pozwolić sobie na strój nadmiernie wydekoltowany lub strojny. Osobiście wyobrażam sobie Renatę w tej jasno-różowej sukni z 1815 roku, o przyzwoicie długich rękawach i dekolcie osłoniętym falbanką (ale bez osłoniętej szyi), której jedyną ozdobę stanowi przyszyta u dołu falbanka z koronki. Myślę, że suknia ta doskonale spełnia wymogi przyzwoitości południa, a jednocześnie jest bardzo elegancka jak na odświętną suknię przystało.
Następna postać kobieca pojawia się dopiero w roku 1828. W latach 20 talia wróciła na swoje naturalne miejsce, a w modzie, która już na dobre pożegnała się z harmonią antyku, rozpoczęły się szaleństwa spod znaku romantyzmu. Suknie stawały się coraz bardziej ozdobne, rękawy poszerzały się i zyskały kształt a gigot, w Polsce znany jako barani udziec - bufiasty, stopniowo zwężający się ku dołowi, spódnice, także coraz szersze, miały formę przykrótkiego dzwonu. Poniżej - dwie kobiety w sukniach spacerowych na francuskiej rycinie z 1828 roku:
Ale że postacią tą jest to Julia Morrel, córka marsylskiego armatora, panna i mieszczanka, to sukniom jej z pewnością daleko było do jakiejkolwiek fantazji. Biorąc pod uwagę fakt, że jej rodzina znajdowała się wówczas na skraju bankructwa, bez wątpienia nie mogła ona pozwolić sobie na częste zakupy, z pewnością jej suknie nie były też najświeższej mody. Możliwe, że wciąż jeszcze nosiła suknie z bardzo wysoką talią, podobne do tej angielskiej z około 1820 roku:
|
Suknia obiadowa, Wielka Brytania, ok. 1820, MET Meuseum |
Możliwe jednak, że w roku 1828 szyła już sobie sukienki z talią we właściwym miejscu. Osobiście bardzo pasuje mi do niej poniższy model z drukowanej bawełny, datowany na około 1825 rok:
|
Suknia poranna, Wielka Brytania, ok. 1825 (źr.) |
Następnie akcja Hrabiego przenosi się do roku 1838, gdzie ma miejsce najwięcej wydarzeń i pojawia się najwięcej postaci kobiecych - modę tamtego okresu omówię jednak dopiero w drugiej części tego wpisu. A tymczasem jestem bardzo ciekawa, co sądzicie o mojej analizie strojów tych trzech tak różnych od siebie bohaterek z pierwszej części powieści. Może wyobrażacie je sobie zupełnie inaczej?
Pozdrawiam,
Gabrielle