Już od dłuższego czasu lista moich lektur obejmuje przede wszystkim książki dotyczące XVIII wieku - ówczesnej historii, kultury, czy obyczajów. Jakiś czas temu Lady Lukrecja wspomniała na swoim blogu o jednej z książek Guy'a Bretona - autora, który całą swą twórczość poświęcił historii Francji. Nie pominął też oczywiście XVIII wieku, który opisał w książce pod wiele mówiącym tytułem Wiek swawoli.
Wiek swawoli nie jest książką całkowicie autonomiczną. Jest to V tom obszernej serii zatytułowanej Historie miłosne w historii Francji, przez polskiego wydawcę (Bellonę) określoną jako Miłość rządzi światem. Jak można się więc łatwo domyślić, głównym celem autora było pokazanie, że najważniejsze wydarzenia w historii Francji spowodowane były przede wszystkim przez romanse władców i polityków. Tom V zaczyna się miłosnymi perypetiami (a właściwie ich początkowym brakiem) Ludwika XV, a kończy na miłosnych niepowodzeniach Kamila Desmoulins, jednego z najważniejszych dziennikarzy czasu rewolucji.
Jean-Marc Nattier Maria Leszczyńska, 1748 |
Wiek swawoli, w żadnym wypadku nie będący pozycją naukową, oferuje nam zbiór beletryzowanych anegdot zawartych w rozdziałach o bardzo zachęcających tytułach w rodzaju Wycieczka na wieś zostaje zorganizowana po to, by Ludwik XV stracił cnotę albo Pikantne kulisy afery z naszyjnikiem. Warto przy tym wziąć pod uwagę fakt, że książka ta wydana została po raz pierwszy w 1959 roku i o ile wtedy anegdoty te mogły stanowić jakąś nowość, o tyle dziś większość z nich możemy znaleźć w niemal każdym opracowaniu (często o wiele lepszym) dotyczącym XVIII-wiecznej Francji. Niemniej są one dość zróżnicowane - od najbardziej oklepanych w rodzaju niepowodzeń małżeńskich Marii Antoniny i Ludwika XVI, do tych mniej popularnych, takich jak historia kawalera d'Eon, francuskiego szpiega w kobiecym przebraniu.
Alexis Grimou Portret nieznanej kobiety, uważanej przez niektórych za Louise-Julie de Mailly-Nesle, pierwszą metresę Ludwika XV |
W książce tej zdecydowanie drażniły mnie odautorskie komentarze, które są chyba jednak nieodłączną częścią tego typu książek. Autor nie kryje się ze swoimi sympatiami i antypatiami, i lubi od czasu do czasu nazwać kogoś małą spryciulą lub głupcem. Nie do końca przemówiły też do mnie wszystkie stawiane przez niego tezy, jak chociażby ta o tym, że miłość Marii Antoniny i Axela von Fersen była pozbawiona aspektu erotycznego. Ale że grunt ten w ogóle jest wyjątkowo grząski i zapewne nigdy nie dowiemy się, jak było naprawdę, więc każdy ma prawo interpretować tego typu historie, jak uważa za słuszne i w żadnym wypadku nie można mówić tu o jakimkolwiek błędzie.
Francois Boucher Marie Louise O'Murphy, 1751. Panna O'Murphy była jedną z wielu nieletnich i ubogich dziewcząt, które stały się przelotnymi kochankami Ludwika XV. |
Największą zaletą tej książki są jednak moim zdaniem cytaty, które zajmują mniej więcej połowę całej treści - bardzo często pochodzące z pamiętników i listów, które nie są niestety dostępne w Polsce. Ich język jest jednak odpowiednio zarchaizowany, co niesamowicie kłóci się z nadmiernie wręcz prostym językiem Bretona. Pewien problem stanowią tu za to przypisy - Breton bardzo chętnie umieszcza w swej książce dialogi, jednak czasem zapomina napisać, na jakiej podstawie je stworzył, co budzi podejrzenie, że po prostu sam je sobie wymyślił. Dla mnie jest to osobiście duży minus tej książki, który zdecydowanie zmniejszył moje zaufanie do tego autora - bo skoro wymyślił dialogi, to może i wydarzenia, które opisał?
Rycina przedstawiająca kawalera D'Eon, który w kobiecym przebraniu szpiegował dla Ludwika XV (źr.) |
Każdy rozdział zakończony jest krótką konkluzją o tym, jak wyżej opisane wydarzenia wpłynęły na bieg historii - i chociaż niektóre z nich są rzeczywiście są niezwykle przekonujące, tak inne - zapętlone i wyraźnie naciągane. A już stwierdzenie kończące całą ksiażkę: Francja znajdowała się w przededniu największego przewrotu w całej swej historii. Za owo bezprecedensowe wydarzenie, tak jak to już wyjaśniłem, były odpowiedzialne urocze panie, tchnie nie tylko jednostronnością patrzenia i solidnym uproszczeniem historii, ale jeszcze dziwacznym mizoginizmem.
Ogólnie rzecz biorąc Wiek swawoli prezentuje bardzo uproszczoną, choć atrakcyjną wizję historii i z pewnością spodoba się tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z XVIII wiekiem albo tym, którzy nie wierzyli, że historia ma jakieś ciekawe aspekty. Bardziej zaawansowanym w tej tematyce na pewno przypadną natomiast do gustu cytaty i obszerna bibliografia zamieszczona na końcu książki. A Wy, czytaliście Wiek swawoli? Jestem bardzo ciekawa, co o nim myślicie!
Pozdrawiam,
Gabrielle